Aneta nie mogła pojechać na Woodstock, więc Woodstock przyjechał do Anety.
Przynajmniej w takiej namiastce jaką są pocztówki. Pierwsza od siadulki, druga od Agi :) Dziewczyny chyba nie domyślają się jak bardzo jestem kartkami zachwycona! Tak bardzo chciałabym w końcu się na ten festiwal wybrać! Już od kilku lat sobie obiecuję pojechać a ciągle coś mi w tym przeszkadza. Nie będę przeklejać gotowego tekstu o Woodstocku z internetu. To nie to samo co osobiste wrażenia. Może ktoś z odwiedzających mój blog w komentarzu swe wrażenia zostawi :)
I nawet znaczek mam!
czasem wrażeń nie da się lub nie chcę przelewać na klawiaturę... ;)
OdpowiedzUsuńwrażeń zdecydowanie nie da się opisać. Woodstock trzeba po prostu przeżyć, więc wybierz się tam w końcu koniecznie! :)
OdpowiedzUsuń